Osiemnaste urodziny najstarszej córki Claudia i Carmeli to dobra okazja do wspólnego świętowania dla całej rodziny oraz najbliższych przyjaciół. Giulia i jej trzy lata młodsza siostra Chiara ku uciesze zgromadzonych gości brylują na parkiecie. Rodzinną sielankę zakłóci jednak brutalny akt przemocy.
Po tym, jak samochód Claudia został wysadzony w powietrze, mężczyzna znika w tajemniczych okolicznościach. Co więcej, matka tytułowej bohaterki nie chce udzielić jej żadnych wyjaśnień. Chiara powoli otwiera oczy na rzeczywistość, którą wcześniej ignorowała, i na własną rękę rozpoczyna śledztwo. Doprowadzi ją ono do momentu, kiedy będzie musiała zdecydować o swojej przyszłości i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ważniejsze dla niej jest lojalność wobec rodziny, czy szansa na nowe życie.
Czy każdy może być bohaterem filmu? Czy świat da się zamknąć w jednym kadrze? Reżyser Paweł Łoziński przygląda się ludziom ze swojego balkonu. Przechodzą uśmiechnięci, smutni, zamyśleni, zagapieni w telefony, młodzi i starzy. Mieszkańcy dzielnicy, albo przypadkowi goście, zwyczajni przechodnie. Autor zaczepia, zadaje pytania, rozmawia o tym jak radzą sobie z życiem. Stojąc tam z kamerą przez ponad 2 lata stworzył miejsce dialogu, świecki konfesjonał, przy którym każdy może się zatrzymać i opowiedzieć o sobie innym ludziom. Bohaterowie niosą w sobie zagadki i tajemnice, nie dają się łatwo zaszufladkować.
Każda ludzka historia jest wyjątkowa, a życie jest nie do wymyślenia. "Film balkonowy" to radykalny powrót do początków kina, kiedy człowiek przychodził do kamery. Może wystarczy zatrzymać się na dłużej, żeby zobaczyć więcej?
Leda (laureatka Oscara Olivia Colman) udaje się na wakacje do Grecji. Planuje czytać, wypoczywać na prywatnej plaży i korzystać z urlopu. Spokój intymnego kurortu zaburza jednak przybycie ekscentrycznej rodziny zamieszkującej największą z willi na wyspie. Uwagę Ledy przykuwa przede wszystkim Nina (Dakota Johnson), która mierzy się z trudami bycia młodą mamą, mając pod opieką kilkuletnią córkę. Obserwowanie tajemniczej nieznajomej wywołuje wspomnienia z okresu macierzyństwa, z którymi Leda od wielu lat nie miała odwagi się skonfrontować. Wracają wspomnienia i widma decyzji z przeszłości, których nie można cofnąć.
Nagrodzony w Cannes, najnowszy film mistrza azjatyckiego kina Apichatponga Weerasethakula.
Huk. Metaliczny, głośny, przeszywający – jakby wydobywał się z wnętrza planety. Taki dźwięk prześladuje Jessicę (fenomenalna Tilda Swinton) – atakuje ją podczas bezsennych nocy, zaskakuje w najmniej spodziewanych momentach jej podróży po Kolumbii. Ten dźwięk ją przeraża, ale również fascynuje. Czy postradała zmysły? Memoria to transcendentalna, hipnotyzująca podróż – opowieść o pamięci indywidualnej i zbiorowej, o tajemnym, niewidzialnym pomoście między teraźniejszością i przeszłością, o współczesnym świecie, który wydaje się wyhodowany, sztuczny i który łatwo można zainfekować. To film-sen, film-odyseja, unikalne doświadczenie zmysłowe, dźwiękowe i duchowe. To film, który pozostaje w widzu na zawsze.
Wielki powrót Mike’a Millsa, twórcy niezapomnianych „Debiutantów”, a także spektakularny powrót na ekrany Joaquina Phoenixa, który w „C’mon C’mon” zagrał swoją pierwszą od czasów „Jokera” rolę, zaskakując i całkowicie redefiniując swój wizerunek. Jego bohater – Johnny, dziennikarz radiowy – uczy się uważnie słuchać, budować trwałe więzi, naprawiać błędy przeszłości i… przytulać. Kameralny, przepełniony czułością czarno-biały film Millsa buduje mosty pomiędzy pokoleniami, dodaje otuchy i przykleja plastry na nasze najdotkliwsze rany.
Czy potrafilibyśmy zaprzyjaźnić się ze swoim rodzicem, gdyby nasze wspólne drogi przecięły się w czasie, kiedy oboje byliśmy dziećmi?
Taka sytuacja przytrafia się ośmioletniej Nelly, która spotyka rówieśniczkę łudząco podobną do swojej matki. To niecodzienne wydarzenie staje się punktem wyjścia do opowieści o przyjaźni, potrafiącej przekroczyć pokoleniowe bariery i zarazem błyskotliwego studium potęgi dziecięcej wyobraźni. Céline Sciamma, autorka nagrodzonego w Cannes „Portretu kobiety w ogniu”, w swoim najnowszym filmie porusza motyw przepracowywania żałoby (bohaterów poznajemy w momencie odejścia nestorki rodziny), jednak na pierwszy plan wydobywa niezwykłą czułość rodzinnych relacji i celebruje ciekawość świata, którą zaraża nas młodziutka Nelly.
„Mała mama” to historia z ducha baśniowa, pełna dyskretnego ciepła, i zarazem list miłosny do tego momentu w naszym życiu, kiedy rzeczywistość poznawaliśmy przede wszystkim sercem. Choć wydarzenia rozgrywają się we Francji, wiele i wielu z nas odnajdzie tu odbicie swoich wspomnień z czasów dzieciństwa: ulubione zabawy, gry, zapachy i smaki.
Leda (laureatka Oscara Olivia Colman) udaje się na wakacje do Grecji. Planuje czytać, wypoczywać na prywatnej plaży i korzystać z urlopu. Spokój intymnego kurortu zaburza jednak przybycie ekscentrycznej rodziny zamieszkującej największą z willi na wyspie. Uwagę Ledy przykuwa przede wszystkim Nina (Dakota Johnson), która mierzy się z trudami bycia młodą mamą, mając pod opieką kilkuletnią córkę. Obserwowanie tajemniczej nieznajomej wywołuje wspomnienia z okresu macierzyństwa, z którymi Leda od wielu lat nie miała odwagi się skonfrontować. Wracają wspomnienia i widma decyzji z przeszłości, których nie można cofnąć.
Były raper Anas podejmuje się pracy w domu kultury. Prowadzone przez niego zajęcia uświadamiają podopiecznym, że mogą żyć swoją pasją i wyrażać siebie poprzez kulturę hip-hopu.
Film zdobył m.in. Wielką Nagrodę Jury na 74. MFF w Wenecji oraz 8 nagród Izraelskiej Akademii Filmowej (w tym dla najlepszego filmu, reżysera i aktora).
Niegroźny do tej pory wirus Alvin zaczyna mutować, przekształcając się w niekontrolowaną zarazę zmieniającą ludzi w krwiożercze i bezwzględne bestie, które oddają się najniższym instynktom. Miasto zalewa fala okrucieństwa, tortur i gwałtów. Jim i Kat – młode małżeństwo rozdzielone makabrycznymi wydarzeniami – próbują odnaleźć do siebie drogę i przetrwać otaczających ich koszmar.
Czy potrafilibyśmy zaprzyjaźnić się ze swoim rodzicem, gdyby nasze wspólne drogi przecięły się w czasie, kiedy oboje byliśmy dziećmi?
Taka sytuacja przytrafia się ośmioletniej Nelly, która spotyka rówieśniczkę łudząco podobną do swojej matki. To niecodzienne wydarzenie staje się punktem wyjścia do opowieści o przyjaźni, potrafiącej przekroczyć pokoleniowe bariery i zarazem błyskotliwego studium potęgi dziecięcej wyobraźni. Céline Sciamma, autorka nagrodzonego w Cannes „Portretu kobiety w ogniu”, w swoim najnowszym filmie porusza motyw przepracowywania żałoby (bohaterów poznajemy w momencie odejścia nestorki rodziny), jednak na pierwszy plan wydobywa niezwykłą czułość rodzinnych relacji i celebruje ciekawość świata, którą zaraża nas młodziutka Nelly.
„Mała mama” to historia z ducha baśniowa, pełna dyskretnego ciepła, i zarazem list miłosny do tego momentu w naszym życiu, kiedy rzeczywistość poznawaliśmy przede wszystkim sercem. Choć wydarzenia rozgrywają się we Francji, wiele i wielu z nas odnajdzie tu odbicie swoich wspomnień z czasów dzieciństwa: ulubione zabawy, gry, zapachy i smaki.
Wielki powrót Mike’a Millsa, twórcy niezapomnianych „Debiutantów”, a także spektakularny powrót na ekrany Joaquina Phoenixa, który w „C’mon C’mon” zagrał swoją pierwszą od czasów „Jokera” rolę, zaskakując i całkowicie redefiniując swój wizerunek. Jego bohater – Johnny, dziennikarz radiowy – uczy się uważnie słuchać, budować trwałe więzi, naprawiać błędy przeszłości i… przytulać. Kameralny, przepełniony czułością czarno-biały film Millsa buduje mosty pomiędzy pokoleniami, dodaje otuchy i przykleja plastry na nasze najdotkliwsze rany.
Osiemnaste urodziny najstarszej córki Claudia i Carmeli to dobra okazja do wspólnego świętowania dla całej rodziny oraz najbliższych przyjaciół. Giulia i jej trzy lata młodsza siostra Chiara ku uciesze zgromadzonych gości brylują na parkiecie. Rodzinną sielankę zakłóci jednak brutalny akt przemocy.
Po tym, jak samochód Claudia został wysadzony w powietrze, mężczyzna znika w tajemniczych okolicznościach. Co więcej, matka tytułowej bohaterki nie chce udzielić jej żadnych wyjaśnień. Chiara powoli otwiera oczy na rzeczywistość, którą wcześniej ignorowała, i na własną rękę rozpoczyna śledztwo. Doprowadzi ją ono do momentu, kiedy będzie musiała zdecydować o swojej przyszłości i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ważniejsze dla niej jest lojalność wobec rodziny, czy szansa na nowe życie.
Carlo, Enrico, Piero i Sergio mieszkają nieopodal Mediolanu, gdzie od lat razem ze swoimi ukochanymi psami szukają rzadkich i drogich trufli Alba. Ten niezwykły rarytas jest przedmiotem pożądania ludzi na całym świecie, którzy gotowi są zapłacić za niego niemal każdą cenę. Okazuje się jednak, że w niektórych miejscach nie wszystko jest na sprzedaż. Dla grupy uroczych włoskich staruszków trufle to nie żyła złota, a przepis na szczęście, które każdego dnia odnajdują na nowo na szlakach piemonckich lasów.
Magiczny, czarujący, pełen ciepła i humoru dokument wyprodukowany przez Lucę Guadagnino, reżysera „Tamtych dni, tamtych nocy”, zachwycił widzów i krytyków na całym świecie.
Czy każdy może być bohaterem filmu? Czy świat da się zamknąć w jednym kadrze? Reżyser Paweł Łoziński przygląda się ludziom ze swojego balkonu. Przechodzą uśmiechnięci, smutni, zamyśleni, zagapieni w telefony, młodzi i starzy. Mieszkańcy dzielnicy, albo przypadkowi goście, zwyczajni przechodnie. Autor zaczepia, zadaje pytania, rozmawia o tym jak radzą sobie z życiem. Stojąc tam z kamerą przez ponad 2 lata stworzył miejsce dialogu, świecki konfesjonał, przy którym każdy może się zatrzymać i opowiedzieć o sobie innym ludziom. Bohaterowie niosą w sobie zagadki i tajemnice, nie dają się łatwo zaszufladkować.
Każda ludzka historia jest wyjątkowa, a życie jest nie do wymyślenia. "Film balkonowy" to radykalny powrót do początków kina, kiedy człowiek przychodził do kamery. Może wystarczy zatrzymać się na dłużej, żeby zobaczyć więcej?
Nagrodzony w Cannes, najnowszy film mistrza azjatyckiego kina Apichatponga Weerasethakula.
Huk. Metaliczny, głośny, przeszywający – jakby wydobywał się z wnętrza planety. Taki dźwięk prześladuje Jessicę (fenomenalna Tilda Swinton) – atakuje ją podczas bezsennych nocy, zaskakuje w najmniej spodziewanych momentach jej podróży po Kolumbii. Ten dźwięk ją przeraża, ale również fascynuje. Czy postradała zmysły? Memoria to transcendentalna, hipnotyzująca podróż – opowieść o pamięci indywidualnej i zbiorowej, o tajemnym, niewidzialnym pomoście między teraźniejszością i przeszłością, o współczesnym świecie, który wydaje się wyhodowany, sztuczny i który łatwo można zainfekować. To film-sen, film-odyseja, unikalne doświadczenie zmysłowe, dźwiękowe i duchowe. To film, który pozostaje w widzu na zawsze.
Niegroźny do tej pory wirus Alvin zaczyna mutować, przekształcając się w niekontrolowaną zarazę zmieniającą ludzi w krwiożercze i bezwzględne bestie, które oddają się najniższym instynktom. Miasto zalewa fala okrucieństwa, tortur i gwałtów. Jim i Kat – młode małżeństwo rozdzielone makabrycznymi wydarzeniami – próbują odnaleźć do siebie drogę i przetrwać otaczających ich koszmar.
Czy potrafilibyśmy zaprzyjaźnić się ze swoim rodzicem, gdyby nasze wspólne drogi przecięły się w czasie, kiedy oboje byliśmy dziećmi?
Taka sytuacja przytrafia się ośmioletniej Nelly, która spotyka rówieśniczkę łudząco podobną do swojej matki. To niecodzienne wydarzenie staje się punktem wyjścia do opowieści o przyjaźni, potrafiącej przekroczyć pokoleniowe bariery i zarazem błyskotliwego studium potęgi dziecięcej wyobraźni. Céline Sciamma, autorka nagrodzonego w Cannes „Portretu kobiety w ogniu”, w swoim najnowszym filmie porusza motyw przepracowywania żałoby (bohaterów poznajemy w momencie odejścia nestorki rodziny), jednak na pierwszy plan wydobywa niezwykłą czułość rodzinnych relacji i celebruje ciekawość świata, którą zaraża nas młodziutka Nelly.
„Mała mama” to historia z ducha baśniowa, pełna dyskretnego ciepła, i zarazem list miłosny do tego momentu w naszym życiu, kiedy rzeczywistość poznawaliśmy przede wszystkim sercem. Choć wydarzenia rozgrywają się we Francji, wiele i wielu z nas odnajdzie tu odbicie swoich wspomnień z czasów dzieciństwa: ulubione zabawy, gry, zapachy i smaki.
Były raper Anas podejmuje się pracy w domu kultury. Prowadzone przez niego zajęcia uświadamiają podopiecznym, że mogą żyć swoją pasją i wyrażać siebie poprzez kulturę hip-hopu.
Czy potrafilibyśmy zaprzyjaźnić się ze swoim rodzicem, gdyby nasze wspólne drogi przecięły się w czasie, kiedy oboje byliśmy dziećmi?
Taka sytuacja przytrafia się ośmioletniej Nelly, która spotyka rówieśniczkę łudząco podobną do swojej matki. To niecodzienne wydarzenie staje się punktem wyjścia do opowieści o przyjaźni, potrafiącej przekroczyć pokoleniowe bariery i zarazem błyskotliwego studium potęgi dziecięcej wyobraźni. Céline Sciamma, autorka nagrodzonego w Cannes „Portretu kobiety w ogniu”, w swoim najnowszym filmie porusza motyw przepracowywania żałoby (bohaterów poznajemy w momencie odejścia nestorki rodziny), jednak na pierwszy plan wydobywa niezwykłą czułość rodzinnych relacji i celebruje ciekawość świata, którą zaraża nas młodziutka Nelly.
„Mała mama” to historia z ducha baśniowa, pełna dyskretnego ciepła, i zarazem list miłosny do tego momentu w naszym życiu, kiedy rzeczywistość poznawaliśmy przede wszystkim sercem. Choć wydarzenia rozgrywają się we Francji, wiele i wielu z nas odnajdzie tu odbicie swoich wspomnień z czasów dzieciństwa: ulubione zabawy, gry, zapachy i smaki.
Osiemnaste urodziny najstarszej córki Claudia i Carmeli to dobra okazja do wspólnego świętowania dla całej rodziny oraz najbliższych przyjaciół. Giulia i jej trzy lata młodsza siostra Chiara ku uciesze zgromadzonych gości brylują na parkiecie. Rodzinną sielankę zakłóci jednak brutalny akt przemocy.
Po tym, jak samochód Claudia został wysadzony w powietrze, mężczyzna znika w tajemniczych okolicznościach. Co więcej, matka tytułowej bohaterki nie chce udzielić jej żadnych wyjaśnień. Chiara powoli otwiera oczy na rzeczywistość, którą wcześniej ignorowała, i na własną rękę rozpoczyna śledztwo. Doprowadzi ją ono do momentu, kiedy będzie musiała zdecydować o swojej przyszłości i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ważniejsze dla niej jest lojalność wobec rodziny, czy szansa na nowe życie.
"Nowy porządek" to wizja świata, w którym ogromne różnice klasowe doprowadzają do zamieszek, zabójstw i porwań na ogromną skalę. Spychani na społeczny margines ludzie chwytają za broń i decydują się na bezwzględną zemstę. Film Franco to brutalny, wstrząsający, perfekcyjnie zainscenizowany thriller. Najbardziej porażające w wizji reżysera wydaje się to, że mamy do czynienia nie z wyssaną z palca fantastyczną opowiastką, lecz z wielce prawdopodobną wizją niedalekiej przyszłości. A w niektórych miejscach na świecie (czy aż tak odległych?) być może taki horror jest już na porządku dziennym. Nic dziwnego, że sam reżyser – odbierając weneckie laury – mówił, że pisał scenariusz sześć lat wcześniej, myśląc o dystopii, a efekt aktualności bardzo go zaskoczył.
Leda (laureatka Oscara Olivia Colman) udaje się na wakacje do Grecji. Planuje czytać, wypoczywać na prywatnej plaży i korzystać z urlopu. Spokój intymnego kurortu zaburza jednak przybycie ekscentrycznej rodziny zamieszkującej największą z willi na wyspie. Uwagę Ledy przykuwa przede wszystkim Nina (Dakota Johnson), która mierzy się z trudami bycia młodą mamą, mając pod opieką kilkuletnią córkę. Obserwowanie tajemniczej nieznajomej wywołuje wspomnienia z okresu macierzyństwa, z którymi Leda od wielu lat nie miała odwagi się skonfrontować. Wracają wspomnienia i widma decyzji z przeszłości, których nie można cofnąć.
Czy potrafilibyśmy zaprzyjaźnić się ze swoim rodzicem, gdyby nasze wspólne drogi przecięły się w czasie, kiedy oboje byliśmy dziećmi?
Taka sytuacja przytrafia się ośmioletniej Nelly, która spotyka rówieśniczkę łudząco podobną do swojej matki. To niecodzienne wydarzenie staje się punktem wyjścia do opowieści o przyjaźni, potrafiącej przekroczyć pokoleniowe bariery i zarazem błyskotliwego studium potęgi dziecięcej wyobraźni. Céline Sciamma, autorka nagrodzonego w Cannes „Portretu kobiety w ogniu”, w swoim najnowszym filmie porusza motyw przepracowywania żałoby (bohaterów poznajemy w momencie odejścia nestorki rodziny), jednak na pierwszy plan wydobywa niezwykłą czułość rodzinnych relacji i celebruje ciekawość świata, którą zaraża nas młodziutka Nelly.
„Mała mama” to historia z ducha baśniowa, pełna dyskretnego ciepła, i zarazem list miłosny do tego momentu w naszym życiu, kiedy rzeczywistość poznawaliśmy przede wszystkim sercem. Choć wydarzenia rozgrywają się we Francji, wiele i wielu z nas odnajdzie tu odbicie swoich wspomnień z czasów dzieciństwa: ulubione zabawy, gry, zapachy i smaki.
Carlo, Enrico, Piero i Sergio mieszkają nieopodal Mediolanu, gdzie od lat razem ze swoimi ukochanymi psami szukają rzadkich i drogich trufli Alba. Ten niezwykły rarytas jest przedmiotem pożądania ludzi na całym świecie, którzy gotowi są zapłacić za niego niemal każdą cenę. Okazuje się jednak, że w niektórych miejscach nie wszystko jest na sprzedaż. Dla grupy uroczych włoskich staruszków trufle to nie żyła złota, a przepis na szczęście, które każdego dnia odnajdują na nowo na szlakach piemonckich lasów.
Magiczny, czarujący, pełen ciepła i humoru dokument wyprodukowany przez Lucę Guadagnino, reżysera „Tamtych dni, tamtych nocy”, zachwycił widzów i krytyków na całym świecie.
Zdobywca Złotego Niedźwiedzia na ostatnim Berlinale, filmowy traktat o pornografii, obsceniczności i perwersji. "Niefortunny numerek…" opowiada o wycieku seks-taśmy i konsekwencjach, jakie upublicznienie małżeńskich zabaw w sypialni będzie miało dla Emi, nauczycielki w prestiżowym liceum. Prowokacyjny, błyskotliwy, kipiący gniewem i nieodparcie przy tym zabawny film Radu Jude bierze na warsztat zjawisko paniki moralnej, obnażając towarzyszącą jej hipokryzję, ignorancję i autorytarne ciągoty. Co tu jest bowiem "naprawdę" obsceniczne: widok osób uprawiających za obopólną zgodą seks czy może sportretowana tu nędza miasta, zdewastowanego przez dziki kapitalizm i nacjonalistyczną ideologię? Czy perwersyjna jest nauczycielka, czy może samozwańczy trybunał święcie oburzonych rodziców, który zebrał się w szkole, by ją osądzić? Wypełniony archiwaliami "Niefortunny numerek…" jest katalogiem tej prawdziwej pornografii: politycznej, religijnej, klasowej, szerzącej się bezwstydnie pod szlachetnymi hasłami. Prawdziwe powody do wstydu – przekonuje Jude – znajdziemy na naszych ulicach i w naszych własnych podręcznikach historii.
UWAGA! FILM TYLKO DLA WIDZÓW DOROSŁYCH!
Paulette od śmierci męża mieszka samotnie na przedmieściach Paryża. Cukiernię, którą dawniej prowadziła, przerobiono na japońską restaurację, a ona sama nie jest w stanie utrzymać się z głodowej emerytury. Bohaterce, granej przez Bernadette Lafont (dawna muza François Truffauta), daleko do typowej, uroczej staruszki. Jest pełna jadu i niechęci do imigrantów. Dawno temu pokłóciła się z własną córką, która poślubiła czarnoskórego policjanta, a wnuk z tego związku to jej powód do wstydu. Nic nie jest w stanie jej pocieszyć i nikt nie potrafi jej uciszyć. Dopiero perspektywa utraty mieszkania zmienia jej nastawienie do otoczenia, a film z mrocznego, społecznego dramatu zamienia się w dynamiczną komedię, pełną niepoprawnych politycznie gagów. Przedmieścia to miejsce, gdzie wszystko jest możliwe. W czasie policyjnego pościgu diler wyrzuca dużą paczkę haszyszu, która ląduje wprost w rękach Paulette. Staruszka bierze byka za rogi - postanawia skorzystać z możliwości nieoczekiwanego zarobku.